Czy ktoś zajmuje się małymi dziećmi i może potwierdzić te obserwacje?
Nie lubię artykułów tego typu. Nigdy w życiu nie spotkałem osób pasujących do opisu z tego artykułu.
Negatywne stereotypizowanie macierzyństwa jak w tym artykule może powodować, że jeszcze mniej ludzi zdecyduje się na dzieci, których jest obecnie za mało by sprostać potrzebom społeczeństwa. A poza tym, zwalanie winy za wychowanie dzieci konkretnie na matki jest wsteczne w sprawie równości płci.
Wszystko tak poza “za mało dzieci, by sprostać potrzebom”. W globalnym ujęciu ludzi jest za dużo, kolejne dzieci to ogromny ślad węglowy i w dobie katastrofy klimatycznej powoływanie na świat nowych ludzi to skazywanie ich na życie w skrajnych anomaliach pogodowych, z niedoborem wody i żywności, z wojnami klimatycznymi itd. Na globalnym południu ludzie już żyją w takich warunkach, trzeba tu dla nich zrobić miejsce żebyśmy razem umierali w trochę lepszych warunkach. Trochę żart a trochę serio.
Trochę tak trochę nie. Nadpopopulacja nie zanosi się jednak na bycie globalnym problemem. Nawet w krajach rozwijających się o dużym niegdyś przyroście naturalnym (np. Chiny) teraz następuje stabilizacja a nawet regres. Nawet tempo depopulacji spowodowanej kryzysem dzietności w krajach rozwiniętych nie jest wystarczająco szybkie by wpłynąć na klimat w znanych nam ramkach czasowych (ok. 2050 roku). Co do etyczności powoływania nowego życia … cóż, na świecie nigdy nie było dobrego i bezpiecznego okresu na potomstwo.
To jest ten tekst, w którym starzy narzekają na młodych, ale zaczęli tak wcześnie, że jeszcze ich nie winią za rzeczy, na które narzekają.
Stek bzdur i dowodów anegdotycznych ten artykuł…
[Neo]konserwatywny punkt widzenia: zdiagnozowane niedostatki, publicystycznie przerysowane.
Może w aucie “przedyskutować” z nią sytuację. Ta kobieta mówiła o kilkulatce. O czym chciała z nią dyskutować?
– tutaj tkwi klucz do ewolucji podejść wychowawczych: nikt nie ma wypisane na czole, jaki potencjał oraz aktualny poziom dojrzałości, zdolności do zrozumienia i np. samokontroli reprezentuje. Rozrzut potrafi być drastyczny; to przecież uniwersalna prawda. Czasem w zbiorkomie słyszę, jak niektóre dzieci potrafią się inteligentnie wypowiedzieć (choć innym razem usłyszałem, jak wycieczka przedszkolna[!] zaczęła nucić… [NSFW] “Tylko jedno w głowie mam!”). Przy traktowaniu protekcjonalnym – tradycyjne bolandzkie wychowanie i wartościowanie – zostałyby stłamszone. Jeśli do tego rodzice mają zinternalizowaną filozofię “życie to rywalizacja”, wówczas “myślenie życzeniowe vel kompleksy” może popychać ich do nieobiektywnego oceniania własnego potomstwa, skąd metod nieadekwatnych.
Świeża kontranegdota: byłem się spotkać tego lata ze znajomymi, gdzie wielkomiejska pani mama wychowuje kilkulatka – więc w piaskownicy w publicznym parku. Młody spokojny, zrównoważony i nienarzucający się; poprosili z mamą, czy można go pohuśtać, na tej takiej nowocześniejszej, większej, linowej huśtawce. Gicior. Obok spędzała ze sobą czas trójka innych dzieci, w tym nieco starsze. Mała dziewczynka, na oko rówieśnica synka znajomej, sympatycznie i ufnie zapytała nas, randomów, czy może się też z nim pohuśtać. Spoko – myślę sobie – w końcu normalny świat: rozumiała, że trzeba zapytać, acz i że w ogóle można tak postąpić. Później, jak już usiedliśmy w gronie znajomych na piasku, to tamte obce dzieci coś się posprzeczały w trakcie swojej zabawy – i uwaga: znów przyszły do nas, obcych, ale dorosłych ludzi, żebyśmy rozsądzili ich spór; wymieniły “oskarżenia”. Mnie to co prawda przerosło – jakiś ego clash; za moich czasów załatwiało się konflikty pięściami albo i właśnie krzesłami (powaga) – lecz ogólnie szok i podziw, że te Gen. Alfy tak “oksfordzko” do tego podeszły. To było serio budujące.
Bolanda XXI w. nieco, żartując gorzko, kojarzy mi się z tym:
[NSFW][TW: obr\*żanie ch\*rego]
.